Sporo pytań i wątpliwości ze strony radnych padło w kierunku Stanisława Szelążeka, prezesa zarządu Sport Lesko w sprawie basenu.
W trakcie omawiania uchwały o zmianie budżetowej miasta i gminy Lesko na 2018 rok podczas sesji Rady Miejskiej w Lesku, 30 kwietnia, wywiązała się dyskusja. Część radnych zaniepokoiła informacja, że należałoby z budżetu gminy zwiększyć wydatki na działalność basenu.
Radny Janusz Żaczek zadał prezesowi pytania o kondycję finansową i zrealizowane inwestycje basenu w latach 2016-2017 oraz o działania prowadzące do zwiększenia dochodów spółki, szczególnie biorąc pod uwagę prowadzoną budowę basenu w Sanoku.
Prawie 700 tysięcy w plecy
Odpowiadając radnemu, Stanisław Szelążek stwierdził, że działalność za rok 2016 zamknęła się stratą w wysokości 674 tysięcy złotych, a za rok 2017 strata wzrosła do sumy 679 tysięcy złotych. Przychody spółki plasują się w granicach 2,4 milionów złotych, wydatki na granicy 2,5 miliona złotych. Prezes przyznał, że kilka tysięcy straty w porównaniu do kwoty wydatków wydaje się niewielkim deficytem.
- Strata spółki bierze się kilku powodów, na które niestety nie mamy wpływu - mówił podczas sesji prezes Szelążek - jednym z nich jest amortyzacja, czyli koszt liczony jako stała utarta wartości budynku, w 2016 roku wyniosła ona 520 tysięcy złotych, rok później już ponad 560 tysięcy złotych.
Ponadto prezes wspomniał o rokrocznym podatku rzędu 150 tysięcy złotych na rzecz gminy i o tym, że nie wykazuje ona chęci zwolnienia spółki z nałożonego podatku. Według Szelążka są to czynniki, które niezmiennie wpływają na zadłużanie się spółki. Znaczenie ma też okres działalności. W okresie od stycznia do czerwca spółka więcej wydaje niż zarabia.
Jak dalej potoczyła się dyskusja na sesji rady miejskiej w Lesku, dowiecie się z numeru 18 Korso Gazety Sanockiej.
Czytaj dalej...