TO ZNALEŹLIŚMY NA FACEBOOKU TAK PISZĄ O NAS TURYŚCI.

04 września 2015


Kolejny rok zawitałam w Bieszczady, nie byłam jedyna!! Jechać w Bieszczady wydaje się wielką modą a może nawet obowiązkiem?? Jadą wszyscy, ci co tam rodzicieli zostawili,ci co w młodości po górach chodzili i ci co klimaty morskie nad Solina lubią i ci co nie mają pomysłu też. Jadą?? To duże słowo patrząc na strukturę dróg w Bieszczadach....duża i mała pętla Bieszczadzka zaciska się coraz mocniej wokół szyi mieszkańców tego niegdyś rajskiego zakątka (bo turyści w lecie się pomęczą i odjadą)

Że droga już od Rzeszowa usłana cierniem,nie będę wspominać a nad słynną bramą w Bieszczady się pochylę, bo w Lesku zdaje się ktoś zapomniał jak strategiczne to miejsce.
Zapomniał, zignorował czy jest niekompetentny??? Bo wiedząc,ze burmistrzem Leska jest pani mgr inż. budownictwa ze specjalizacją "ulice,drogi i lotniska", zaczyna się we mnie coś buntować. Kto choć jeden raz pojechał w Lesku do Biedronki a wszyscy wiemy że to bardzo oblegany markecik, obsługujący bardzo dużą

część Bieszczadów, to wie o czym piszę. Już na etapie budowania biedronki, miasto powinno było przewidzieć dojazd do tego puntu!!! Tymczasem przy głównej drodze w Bieszczady (niewątpliwie duża korzyść dla sklepu) na skrzyżowaniu, powstaje market bez praktycznie miejsc parkingowych i z bardzo niewygodnym dojazdem. Nie rozumiem dlaczego jadąc od strony Leska (większość klientów) nie ma wjazdu do marketu. Trzeba koniecznie jechać w stronę Łukawicy a następnie pokonać kolejny zakręcik żeby znaleźć się w Biedronce. Sukces tego sklepu przerósł władze miasta? Nie przewidziały że punkt strategiczny i bardzo "opłacalny" co udowadnia "słodki domek " już od lat, przy tej samej głównej drodze, część klientów korzysta z "dzikiej" części parkingu i stamtąd też próbuje się dostać na główną drogę. Skoro sukcesu słodkiego domku ani Biedronki władze miasta nie przewidziały i nie nakłoniły tych firm do współpracy żeby wszystkim wygodnie było i w Bieszczady jechać i zakupy zrobić i na kawę wpaść, to trudno zrozumieć ostatnią decyzję (ja bym gwoździem do trumny nazwała!)
Jak spokojnie przyjąć decyzję instalacji stacji paliw Orlen bez żadnego rozwiązania drogowego??!!! Stacja nie ma nawet własnego wyjazdu w stronę Sanoka!!! Trzeba wrócić do korka jaki już powstaje z jadących z biedronki i jadących z Bezmiechowej, Łukawicy, Manasterca czy z Sanoka przez Załuż, wystać się bo włączenie do ruchu na trasę jedyną w Bieszczady gdzie i tiry z drzewem i traktory i turyści. Dodam, że żeby skręcić w stronę Sanoka nie ma nawet pasa!! Jest błotnisto-kamieniste pobocze!! Dla mnie skandal! Jak można było wydać zgodę dużej spółce jaką jest Orlen na budowę przy głównej trasie tak dogodnej dla niej i nie wymagać w zamian współpracy w sprawie budowy skrzyżowania czy ronda z kapliczką na środku???? Nie trzeba być specjalistą od ulic,dróg i lotnisk żeby wiedzieć że to miejsce jest strategiczne dla całych Bieszczadów!!! Nie trzeba być wizjonerem żeby wiedzieć że nikt tu nie pomyślał o przyszłości! O większej ilości samochodów, o turystach,o objazdach a może autostradzie do granicy?

Gdzie jest drogówka żeby rozładowywać korek notoryczny i zapobiegać sytuacjom groteskowym ale przede wszystkim niebezpiecznym!!! Bo do tego bałaganu drogowego, mieszają sie piesi!!! Bo jak już miejsce na parkingu się znajdzie przy Biedronce, to ludzie na piechotę tym razem idą na kawę czy po chleb do Szelca, podobnie z Orlenu gdzie nędzna kawa a po przeciwnej stronie kusi domek z pysznymi lodami i ciastem, wyjazd z Orlenu koszmarny,dwa razy się trzeba do ruchu włączyć a potem przeciąć drogę tym co powinni główną trasą spokojnie jechać w i z Bieszczadów. Jak rzadko bywam w tamtych stronach tak byłam codziennie

świadkiem jak grupy ludzi z dziećmi (bo i plac zabaw jest u Szelca) przebiegają przez drogę pomiędzy samochodami!! A ta droga nigdy pusta nie jest. A droga hamowania tira z klocami (powtarzam się ale to jedyna droga z Bieszczad, wycinka drzew na porządku dziennym!!!)) nie jest krótka i łatwa. Gdzie była drogówka żeby zaakceptować taka budowę stacji??? Ktoś to w ogóle konsultował z kimkolwiek????
Czy trzeba czekać na poważny wypadek czy na całkowity zator miasta żeby zrozumieć na czym polega termin "brama w Bieszczady"??? Na stronie urzędu miasta czytam dumną deklarację że gmina jest liderem w pozyskiwaniu dotacji unijnych. Brawo. Ale może zanim pani burmistrz unieruchomi ludzi przed telewizorami i internetem dostarczanym światłowodem,może niech pomyśli o tym żeby ułatwić tym ludziom spotkanie przy kawie, dojazd do miasta i zakupy a turystom do gospodarstw agroturystycznych czy też na szybowisko (skoro specjalizacja z lotnisk:) Cale Bieszczady zmuszone sa przejechać przez Lesko! Może pora przemyśleć objazd miasta??? Zamiast przyjaznej, inteligentnie korzystającej z turystów bramy w Bieszczady mamy ucho igielne!

Czytaj dalej...